Po wydaniu wyroku TSUE w polskiej sprawie frankowej doszło do znacznego wzmocnienia pozycji frankowiczów, a uzyskanie korzystnego wyroku stało bardziej prawdopodobne niż kiedykolwiek. Pomimo tego, banki nadal kwestionują zasadność dochodzonych przez kredytobiorców roszczeń. Stanowczo odrzucają twierdzenia kredytobiorców i ich pełnomocników, jako całkowicie nieuzasadnione i nieakceptowalne. Podkreślają, iż w przypadku kredytów frankowych nie można mówić o nadużywaniu zaufania klientów, wprowadzaniu kredytobiorców w błąd, czy też braku możliwości uprzedniej oceny ryzyka z obu stron. Patrząc jednak na obecne poczynania banków, można zauważyć, iż z jednej strony wyrażają one stanowisko, że podnoszone roszczenia są bezpodstawne, a z drugiej przygotowują się na ciężar finansowy korzystnych dla kredytobiorców wyroków sądowych. Czy rzeczywiście więc nie mają sobie nic do zarzucenia?

Frankowy „Carry Trade”

Zdaniem komentatorów przyczyną problemu, przed którym stoją dziś kredytobiorcy, jest niezrozumienie podstawowej sprawy – czym jest kredyt walutowy i jakie ryzyka są z nim związane.

W latach 2006 – 2008 nastąpiło umocnienie się złotego do wielu walut obcych, w tym także do franka szwajcarskiego. Banki korzystając z tego faktu zapewniały kredytobiorców o bezpieczeństwie i opłacalności szwajcarskiej waluty. Tymczasem jako podmioty będące profesjonalistami, niewątpliwie dysponowały one już wówczas danymi historycznymi, które dowodzą, iż w okresie tzw. boomu na kredyty CHF, kurs tej waluty był jednym z najniższych w historii (niższy notowany był tylko przed rokiem 1994). Wystarczyło natomiast sięgnąć do notowań CHF chociażby z lat 2003 – 2004, aby móc zauważyć, że niejednokrotnie potrafił on przekroczyć pułap 3 zł, a w momencie największego peaku (2 lutego 2004 r.), osiągnąć poziom 3,11 zł, co stanowiło wzrost o ~50% w stosunku do kursu CHF w latach 2006-2008. Wbrew częstym zapewnieniom ze strony pracowników instytucji bankowych trudno więc było mówić w takiej sytuacji o tym, że była to waluta stabilna, odporna na istotne fluktuacje jej wartości.

Problem kredytów we frankach uderzył w wielu kredytobiorców, którzy znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. Ocenia się, iż przyczynami tej anomalii i mechanizmami finansowymi, które za tym stały, była gra spekulacyjna na złotym wynikająca ze strategii zagranicznych inwestorów w Polsce – carry trade. Strategia carry trade, w pewnym uproszczeniu polega na tym, żeby pożyczać pieniądze tam, gdzie stopa procentowa jest niższa, a następnie te pieniądze „odpożyczać” w kraju, gdzie stopa jest wyższa.

Sęk w tym, iż kredyty frankowe nie były sprzedawane przez banki jako produkt podwyższonego ryzyka. Dyskusyjne jest nawet to, czy w ogóle powinny być oferowane. Banki jako profesjonalni uczestnicy rynku finansowego, od lat stosują ryzykowne strategie, używając przy tym odpowiednich zabezpieczeń. Natomiast kredyty we frankach udzielane były zwykłym konsumentom, którzy nie mieli możliwości zabezpieczyć swoich pozycji, często nie posiadając nawet wiedzy, iż w rzeczywistości ich kredyt jest ryzykownym produktem inwestycyjnym. Takie działania banków należy poddać szczególnej krytyce. Zgodnie z dyrektywą 2004/39/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 21 kwietnia 2004 r. klient, któremu oferuje się produkt inwestycyjny, powinien być szczegółowo i rzetelnie poinformowany o ryzykach z tym związanych, a jego wiedza na temat inwestycji powinna zostać zweryfikowana przez podmiot oferujący.

Banki nie tylko nie informowały i nie weryfikowały wiedzy kredytobiorców, lecz także zapewniały, iż kredyty “frankowe” są korzystniejsze od “złotowych” i nie niosą ze sobą aż tak dużego ryzyka wzrostu oprocentowania, jak kredyty “złotowe”. Można stwierdzić z całą pewnością, iż większość frankowych kredytobiorców nie wiedziała w czym uczestniczy, jaka jest ich pozycja i z jak dużymi podmiotami rywalizują na rynku finansowym. Dodatkowo należy wyraźnie pokreślić – dostarczenie pełnych, jasnych i klarownych informacji nie jest jedynie wyrazem dobrej woli banku, czy realizacją zasady budzenia zaufania do klientów, a obowiązkiem wynikającym z przepisów prawa.

Jednostronne ryzyko finansowe

Obok kwestii abuzywności postanowień odsyłających do tabel kursowych, coraz częściej mówi się także o nierównomiernym rozłożeniu ryzyka walutowego między kredytobiorcą a bankiem jako podstawie stwierdzenia nieważności umów kredytów frankowych. Właściwie należy uznać, iż w sprawach kredytów frankowych mamy do czynienia z całkowitym przeniesieniem ryzyka walutowego na kredytobiorców. Banki obracały frankiem we własnym interesie, w celu zabezpieczenia się przed ryzykiem stopy procentowej i ryzykiem walutowym. Pozbywały się ryzyka walutowego z własnych ksiąg sprzedając na rynku międzybankowym walutę szwajcarską w ilości odpowiadającej lub zbliżonej do wartości udzielonych kredytów. Równocześnie zapisywały w księgach rachunkowych, iż kredytobiorcy zobowiązani są do spłaty kredytu w walucie frank szwajcarski.

Zastosowano więc skomplikowane instrumenty finansowe, które chroniły banki, ale zwiększały ryzyko osób, które zaciągnęły kredyty we franku szwajcarskim. To kredytobiorca w razie wzrostu kursu ponosi wszelkie konsekwencje, gdyż nie jest w żaden sposób zabezpieczony. Dla banków wzrost kursu jest właściwie neutralny. Takie ukształtowanie stosunku stron umowy kredytowej naraża kredytobiorców na nieograniczone ryzyko i chroni wyłącznie interesy banku, co należy uznać za sprzeczne z zasadami rzetelności, lojalności i powszechnie przyjętymi wzorcami zachowań instytucji zaufania publicznego.

Obawy banków – tworzenie rezerw

Podnoszonym przez banki twierdzeniom o braku wprowadzenia w błąd, posiadaniu przez konsumentów rzetelnych informacji o ryzyku, czy równomiernym jego rozłożeniu, nie można w żaden sposób przyznać racji. Banki mają tego pełną świadomość, o czym świadczy chociażby zwiększanie rezerw finansowych przeznaczonych na przegrane procesy frankowe. Gdyby bowiem były one pewne swej argumentacji, to niewątpliwie nie decydowałyby się na podejmowanie tak drastycznych kroków, jak wyasygnowanie znacznych kwot na potrzeby zaspokojenia rzekomo bezpodstawnych roszczeń formułowanych przez frankowiczów

Ostatnie miesiące były dla frankowiczów przełomowe. Stanowiska prezentowane w orzecznictwie sądów powszechnych w przedmiocie nieważności umów frankowych oraz abuzywności postanowień w nich zawartych, jeszcze do niedawna stosunkowo rozbieżne, obecnie ulegają zdecydowanemu ujednoliceniu na korzyść kredytobiorców. Aktualnie znaczna część spraw kończy się uznaniem za nieważne umów indeksowanych lub denominowanych do CHF . Dla kredytobiorców jest to również jasny znak, że warto iść ze swoim kredytem do sądu. Po chwilowym przestoju spowodowanym pandemią i okresem wakacyjnym, należy spodziewać się znacznego wzrostu powództw przeciwko bankom. Nadchodzące miesiące mogą okazać się kluczowe dla posiadaczy kredytów indeksowanych lub denominowanych do franka szwajcarskiego.

Jeśli masz wątpliwości co do treści swojej umowy lub rozważasz pozwanie banku skontaktuj się z nami, aby dowiedzieć się, jakie masz opcje.
Niniejszy wpis ma charakter jedynie informacyjny i nie stanowi porady prawnej.