Banki w sporach z frankowiczami starają się wykorzystywać wszystkie możliwe argumenty w celu wygrania sprawy. Nie powinno to nikogo dziwić, bowiem każda kolejna przegrana, choć jednostkowo może nie być dla banku odczuwalna, to jednak stanowi dla pozostałych kredytobiorców zachętę do wstępowania na drogę sądową, a tego banki obawiają się najbardziej.

NIK bierze pod lupę działania banków

9 sierpnia 2018 r. Prezes Najwyższej Izby Kontroli zatwierdził Informację o wynikach kontroli – Ochrona praw konsumentów korzystających z kredytów objętych ryzykiem walutowym (dalej jako „Raport”). Celem kontroli było uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy państwo skutecznie chroniło konsumentów przed nieuczciwymi praktykami banków udzielających kredytów objętych ryzykiem walutowym. Przesądzone zatem zostało, że działania banków nie należały do uczciwych, a kwestią poddawaną ocenie było jedynie to, czy dało się temu zapobiec. W dużej mierze nie jest to problematyka, która z punktu widzenia indywidualnych sporów byłaby kluczowa dla rozstrzygnięcia sprawy o unieważnienie kredytu frankowego. Niewątpliwie jednak zawarte w Raporcie NIK wnioski i spostrzeżenia są warte zasygnalizowania, jako przeciwdowód dla twierdzeń i dowodów podnoszonych przez banki w zakresie rzekomego wypełniania przez nie obowiązków informacyjnych nałożonych przepisami prawa.

Wypełnienie rekomendacji nie gwarantowało kredytobiorcom rzetelnej informacji

Jednym z najważniejszych wniosków zawartych w Raporcie, który można wykorzystać w sporze sądowym jest fakt, iż nawet postępowanie zgodnie z rekomendacjami KNF (Rekomendacje S), nie gwarantowało frankowiczom ze strony banku rzetelnej informacji w zakresie ryzyk związanych z zaciągnięciem kredytu indeksowanego lub denominowanego do CHF. Jest to o tyle istotne, że banki w swojej argumentacji często powołują się bowiem na stosowane w ich działalności procedury i wytyczne, które opierają się na Rekomendacji S.

W praktyce, o czym zresztą pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich wpisów, spełnienie obowiązków informacyjnych polegało jedynie na wręczaniu kredytobiorcom do podpisu lakonicznych oświadczeń o świadomości ryzyka związanego z zaciągnięciem kredytu waloryzowanego kursem CHF.

Bagatelizowanie przez bank ryzyka

Znamienne jest, że w wielu przypadkach jedyne wykresy, jakie przedstawiane były kredytobiorcom, to te pokazujące różnicę w aktualnej wysokości rat kapitałowo-odsetkowych w odniesieniu do kredytów złotowych i we franku szwajcarskim. Wykres ten miał dodatkowo przekonać potencjalnego kredytobiorcę o większej opłacalności kredytu we frankach. Dodatkowo bagatelizowano ryzyko związane ze zmianą kursu waluty. Oczywiście każdy ma świadomość, że kurs może ulec zmianie, jednak pracownicy banków, wskazywali, iż:

  • wahania kursu franka nie będą duże,
  • nawet jeśli wystąpią, to i tak kredyt frankowy będzie dużo bardziej opłacalny od kredytu złotowego.
NIK o symulacjach wahań kursu CHF

Niektóre z banków przedstawiały symulację wzrostu kursu CHF. Nie były one jednak nieobiektywne, gdyż nie odzwierciedlały stanu faktycznego.  Jak wskazuje NIK w Raporcie: „W 2008 r. nie było ani jednej waluty kraju należącego do OECD, dla której w okresie poprzednich 30 lat lub krótszym, jeśli dana waluta wcześniej nie występowała, różnica między maksymalnym i minimalnym kursem w stosunku do franka szwajcarskiego byłaby mniejsza niż 25% kursu minimalnego. Tylko kursy walut siedmiu krajów miały rozpiętość wahań mniejszą niż 70% kursu minimalnego, przy czym w grupie tej były waluty czterech krajów o historii krótszej niż 30 lat (Estonia, Słowacja, Czechy, Łotwa). Dla 28 z 35 walut najbardziej rozwiniętych krajów świata rozpiętość wahań ich kursów w stosunku do franka szwajcarskiego przekraczała 70%, a dla 20 z nich także 150%. W tej ostatniej grupie znajdowała się Polska, której waluta od 1990 r. osłabiła się do franka szwajcarskiego o ponad 400%. Zmiana kursu była zatem ponad dwudziestokrotnie większa niż założenia, jakich przyjęcia oczekiwała KNF do analizy wrażliwości wpływu zmian kursu złotego na wysokość rat kredytowych. Gdyby rozpatrywać pełen okres 30 lat, obejmujący także okresy kryzysowe w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, rozpiętość wahań przekroczyłaby 1,1 mln procent”.

Powyższe dane w sposób jednoznaczny wskazują, że przedstawienie wahań kursu o 20-30% jest nieuzasadnione. Banki w sporach sądowych często podnoszą, że o ryzyku informowali klientów zgodnie z posiadanymi przez nich na ten moment danymi, natomiast nie byli w stanie przewidzieć aż takiego wzrostu kursu CHF. Zdaje się jednak, że argument ten dalece odbiega od rzeczywistości. Banki dysponowały bowiem odpowiednią wiedzą i zasobami, aby przeprowadzić lub zlecić przeprowadzenie stosownych analiz i symulacji, tak jak zresztą zrobił to NIK. Nie ulega wątpliwości, że żaden frankowicz, mając przed oczami tego typu dane, nie zdecydowałby się na zaciągnięcie zobowiązania na kolejne 30 lat swojego życia. Bank jako instytucja zaufania publicznego oraz podmiot zajmujący się na szeroką skalę działalnością finansową, powinien dołożyć należytej staranności w rzetelnym poinformowaniu klienta o ryzyku związanym z zaciągnięciem kredytu we frankach.

Co na to sądy?

Powyższe rozważania są o tyle istotne, że mogą one przyczynić się do uzyskania przez frankowicza pozytywnego rozstrzygnięcia w swojej sprawie. Oto przykład z uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia z dnia 23 września 2019, sygn. akt: XVIII C 3418/16): „Z przytoczonych powyżej zasad wynika obowiązek informowania konsumenta przez przedsiębiorcę o stopniu ryzyka kredytu z elementem walutowym w stopniu adekwatnym dla nierównowagi informacyjnej oraz ponoszonego ryzyka. Zgoda na ryzyko musi być po stronie konsumenta świadoma i nie stanowi jej standardowe potwierdzenie, że konsument godzi się na ryzyko. Nie sanuje zachowania banku odwoływanie się do rekomendacji (bądź ich braku) przyjmowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego – jeżeli rekomendacje te zostały uznane przez Najwyższą Izbę Kontroli za niewystarczająco chroniące konsumentów przed ryzykiem”.

Nie ulega zatem wątpliwości, że decydując się na wstąpienie na drogę sądową warto powołać się na przedstawione powyżej stanowisko NIK, w przedmiocie braku realizacji przez banki obowiązków informacyjnych dotyczących ryzyka kredytowego. Tym bardziej, że banki próbują wykorzystywać twierdzenia w zakresie realizacji ww. obowiązków, jako jeden z głównych argumentów, który w ich ocenie powinien przemawiać za oddaleniem powództw wytoczonym przez frankowiczów.

Jeśli masz wątpliwości co do treści swojej umowy lub rozważasz pozwanie banku skontaktuj się z nami, aby dowiedzieć się, jakie masz opcje.
Niniejszy wpis ma charakter jedynie informacyjny i nie stanowi porady prawnej.