Jakiś czas temu pisaliśmy na naszym blogu o tym, o co sąd pyta frankowicza na rozprawie. Dzisiaj natomiast chcielibyśmy przedstawić wam, bazując na naszym doświadczeniu z sali rozpraw, jakie pytania zadają pełnomocnicy banków. 

Jak wygląda przebieg rozprawy? 

Należy przypomnieć, iż w trakcie rozprawy jako pierwszy pytania zadaje sąd. Jeśli frankowiczów jest więcej niż jeden (np. małżeństwo), to drugi z małżonków może pozostać na sali rozpraw. Jest to o tyle ważne, że małżonek, który bardziej się stresuje, może posłuchać jakie pytania są zadawane i jak ogólnie wygląda ta czynność. Oczywiście nigdy nie jest tak, że drugi z małżonków dostaje dokładnie te same pytania. Czasem bowiem sądowi lub pełnomocnikowi przyjdzie na myśl jakieś dodatkowe pytanie dopiero przy przesłuchiwaniu drugiego frankowicza. Niemniej jednak już nawet ogólny ogląd na to, jak wygląda rozprawa i przesłuchanie stron powoduje, że stres jest trochę mniejszy. 

Sposób zadawania pytań przez sąd bywa różny. Czasem są to tylko ogólne pytania, a czasem sąd docieka szczegółów dotyczących okoliczności towarzyszących podpisywaniu umowy kredytowej przez frankowicza. Czasem pytań jest zaledwie kilka, a czasem przesłuchanie trwa nawet kilkadziesiąt minut. Nawet jeśli jednak sąd nie zada wielu pytań, to i tak z pewnością o istotne dla sprawy kwestie spytają już pełnomocnicy stron.

Po wyczerpaniu przez sąd swojej puli pytań, oddaje on głos pełnomocnikom stron. Najpierw pytania zadaje pełnomocnik frankowiczów. Potem przychodzi kolej na pełnomocnika banku. Co oczywiste, pytania od pełnomocnika banku bywają trudniejsze, często mocno odbiegające od tematu, a czasem nawet (w zależności od pełnomocnika) mogą mieć na celu – jako element strategii procesowej, wyprowadzenie frankowicza z równowagi w taki sposób, aby mógł się on pomylić. Nie można jednak zbytnio się tym stresować. Należy spokojnie i rzeczowo odpowiadać, a jeśli pytania będą niewłaściwe lub nieistotne dla sprawy, to z pewnością posiadanie po swojej stronie profesjonalnego pełnomocnika ułatwi sprawę, gdyż będzie on w odpowiedni sposób reagował w takiej sytuacji i zmierzał do uchylenia takich pytań przez sąd, aby jego klient nie musiał nawet na nie odpowiadać. 

Co istotne, sąd może zadawać pytania w każdym czasie. Jeśli zatem będzie chciał o coś dopytać, to może on przerwać pełnomocnikom i zadać swoje pytanie. 

Pytania, które może zadać pełnomocnik banku 

Tak jak wspomnieliśmy wyżej, pytania ze strony banku mogą być różne, a styl ich zadawania zależy od stylu i charakteru pełnomocnika. 

  1. Czy przed zawarciem umowy miał/-a Pan/-i jakieś inne zaciągnięte w CHF kredyty? 

W tym miejscu banki starają się wykazać, że frankowicz miał doświadczenie w zawieraniu umów kredytowych, więc był świadomy tego, jak wygląda ten proces oraz jakie ryzyka to ze sobą niesie. W naszej ocenie jest to jednak okoliczność bez znaczenia dla sprawy. Zdarzają się frankowicze, którzy posiadają dwie lub więcej umów frankowych (bądź umów kredytowych zawartych w innej walucie), ale to wcale nie świadczy o tym, że posiadają w tym zakresie doświadczenie lub że znali i rozumieli mechanizmy związane z przeliczaniem salda i rat kapitałowo-odsetkowych według tabeli kursowej stosowanej przez bank. Wręcz przeciwnie, w naszej ocenie świadczy to wyłącznie o tym, że również przy drugiej i kolejnej umowie frankowicz w dalszym ciągu świadomości tej nie posiadał (inaczej prawdopodobnie nigdy nie zawarłby drugiej toksycznej umowy). Przeważnie umowy te zawierane były zresztą w krótkich odstępach czasu, zanim kurs CHF zaczął gwałtownie rosnąć, jeszcze przed wejściem w życie tzw. ustawy antyspreadowej (która wielu frankowiczom dała do myślenia). 

  1. Czy bywał/-a Pan/-i za granicą lub kupował/-a coś na zagranicznych stronach internetowych? 

Po raz kolejny bank w tym przypadku stara się wykazać, że frankowicz wiedział, na czym polega spread czy wahania kursów. Jednakże nie to jest rzeczywistym problemem w sporach frankowych. Oczywiste jest, że większość frankowiczów wiedziała, że kursy mogą się wahać. Większość wiedziała również, że kurs kupna różni się od kursu sprzedaży. Ale nie świadczy to automatycznie o tym, że frankowicz zawierał umowę kredytową z pełną świadomością konsekwencji z tego płynących. Czym innym jest bowiem pójście do kantoru i zakupienie danej waluty po jasno określonym kursie, gdzie mechanizm przeliczenia wymaga wyłącznie prostego przemnożenia wartości (lub podzielenia), a czym innym jest zawarcie umowy, w której postanowienia są niejednoznaczne, rozrzucone po całej umowie, napisane językiem niezrozumiałym – a dodatkowo odnoszącym się do nieznanej frankowiczom bankowej tabeli kursowej, której mechanizm ustalania był nieznany i nie podlegał jakiejkolwiek kontroli ze strony frankowiczów. 

  1. Skoro potrzebował/-a Pan/-i złotówek, to czemu zawarł/-a Pan/-i umowę we frankach? 

Banki bardzo często starają się argumentować, że zawarta umowa była kredytem w istocie walutowym i że frankowicze z pełną świadomością zaciągnęli umowę we frankach szwajcarskich, a wypłata czy spłata w złotych nie była inicjatywą banku, lecz samych frankowiczów. Jednakże banki od początku wiedziały, że frankowicz potrzebuje wypłaty środków w złotych, które najczęściej były przelewane bezpośrednio na rachunek dewelopera lub sprzedającego dom bądź mieszkanie, a płatność w CHF była wręcz niemożliwa. 

W istocie kredyty frankowe były w całości produktem wymyślonym i stworzonym przez banki, które często nakłaniały do zawierania właśnie tego typu umów, ponieważ dzięki temu więcej zarabiały: m. in. na spreadzie oraz w związku z tym, iż mogły udzielać znacznie większej ilości kredytów (w tym osobom, które nie miały zdolności kredytowej w złotych).

  1. Czy wie Pan/-i, że kursy waluty mogą się zmieniać? Jak Pan/-i myśli, co mogło ograniczać wzrost kursu CHF? 

To pytanie ma na celu wykazanie, że frankowicz wiedział, że kursy walut mogą się zmieniać i zależy to od różnych czynników, więc niesłusznie zakładał, że akurat frank utrzyma się na takim samym lub podobnym poziomie przez cały okres obowiązywania umowy frankowej. Jednakże banki zapominają, że na etapie zawierania umowy frankowej to właśnie one przekonywały (skutecznie), że choć kurs może się zmienić, to na pewno nie wzrośnie w sposób znaczący. Z reguły banki mówiły co najwyżej o delikatnych wahaniach waluty oraz o tym, że kurs wzrośnie maksymalnie 20-30 groszy. Wynikać miało to rzekomo z faktu, iż CHF jest niezwykle stabilną walutą. Twierdziły one również, że nawet jeśli kurs wzrośnie, to i tak kredyt ten będzie bardziej opłacalny niż kredyt złotowy oraz zapewniały, że rata w kredycie frankowym nigdy nie wzrośnie na tyle, aby przewyższyć ratę analogicznego kredytu złotowego. 

  1. Czy czytała Pan/-i dokumenty kredytowe przed ich podpisaniem? Czy wszystko Pan/-i rozumiał/-a? Jeżeli Pan/-i nie rozumiał/-a, to dlaczego Pan/-i o to nie dopytał/-a? Czy zapytał/-a Pan/-i o możliwość zapoznania się z umową przed jej podpisaniem? 

W tym przypadku bank próbuje wykazać, że frankowicz był nierozsądny, postępował niedbale, niczym się nie interesował i o nic nie pytał. To również nie jest prawdą. Warto pamiętać, że w czasach, gdy zawierano umowy frankowe, zaufanie społeczne do banków było wysokie. Frankowicz udając się do banku nie miał podstaw by przypuszczać, że w umowie będą postanowienia, które będą dla niego niekorzystne lub ryzykowne. Pracownik banku postrzegany był jako specjalista. Większość frankowiczów myślała: „Skoro bank mówi, że nie ma szans, żeby frank szwajcarski znacznie urósł, to na pewno tak będzie, bo bank się na tym zna”. Liczne dokumenty podkładane do podpisu, oświadczenia, regulaminy – to były standardowe dokumenty, wzorce umowne zawierające skomplikowane słownictwo nie do końca zrozumiałe dla laika. 

  1. Kto wypełniał podpisany przez Pana/Panią wniosek kredytowy? Skoro chciał/-a Pan/-i otrzymać złote, to dlaczego we wniosku wpisała Pani franki szwajcarskie? 

Po raz kolejny bank w tym miejscu stara się wykazać, że zawarcie umowy w takim kształcie nastąpiło z inicjatywy frankowicza. Z naszego doświadczenia wynika, że wyglądało to jednak zupełnie inaczej. Wnioski kredytowe wypełniane były już po zaprezentowaniu ofert, często uzupełniane były bezpośrednio przez pracownika banku bądź dyktował on lub pokazywał, co i gdzie trzeba wpisać/zaznaczyć. Wypełnienie wniosku kredytowego o niczym nie świadczyło, była to w istocie jedna z czynności technicznych przed zawarciem umowy, coś co trzeba zrobić, aby zaciągnąć kredyt. 

Powyższe pytania to tylko przykłady. Bez względu jednak na to, o co frankowicz zostanie zapytany, najważniejsze jest zachowanie spokoju i rzeczowe odpowiadanie na postawione pytania. Nie można dać ponieść się emocjom. Niewątpliwe pozytywny wpływ na poziom stresu będzie miał udział w niej pełnomocnika frankowicza, który pomoże mu bez uszczerbku wybrnąć z trudnych sytuacji.

Jeśli masz wątpliwości co do treści swojej umowy lub rozważasz pozwanie banku skontaktuj się z nami, aby dowiedzieć się, jakie masz opcje.
Niniejszy wpis ma charakter jedynie informacyjny i nie stanowi porady prawnej.