Ostatni okres niewątpliwie jest dla frankowiczów, którzy zdecydowali się na wstąpienie na drogę sądową, pasmem sukcesów. Pomimo braku wydania przez Sąd Najwyższy uchwały w sprawie III CZP 11/21, sądy (a w szczególności tzw. warszawski wydział frankowy), w dalszym ciągu orzekają na korzyść frankowiczów. Nic więc dziwnego, że banki poszukują metod, aby zniechęcić kredytobiorców do kierowania przeciwko nim pozwów.
Ugody sądowe i pozasądowe
Niektóre banki proponują frankowiczom ugody. Propozycje takie pojawiają się głównie ze strony banków PKO BP i Millennium. Propozycje ugodowe wyglądają różnie – bardzo wiele zależy też od tego, na jakim etapie sporu znajdują się kredytobiorcy. Dla tych, którzy jeszcze nie wstąpili na drogę sądową, warunki są najmniej korzystne. Im bliżej jednak rozstrzygnięcia, tym większa szansa na wynegocjowanie lepszych kursów, gdyż to właśnie na przewalutowaniu kredytu na złoty oraz oparciu oprocentowania o WIBOR opierają się oferty banków. Większość frankowiczów do propozycji tych podchodzi jednak z rezerwą. Są też tacy, którzy wstępują na drogę sądową celowo, aby zwiększyć swoją siłę negocjacyjną. Analizując jednak poszczególne przypadki konkretnych frankowiczów, którzy otrzymali już takie oferty, ciężko ustalić jednoznaczne kryteria, od których zależeć może to, jaką ugodę zaproponuje dany bank.
Wezwania do zapłaty
Niektóre z banków, jak na przykład mBank, obrały inną taktykę. Bank ten kieruje do frankowiczów, którzy zdecydowali się go pozwać, wezwania do zapłaty wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Bank informuje ponadto, że w razie braku zapłaty, wystąpi on przeciwko kredytobiorcy do sądu. Niektórzy z frankowiczów zastanawiają się jak reagować na tego typu pisma, inni z kolei już przygotowują się do wysłania ich kopii do sądu jako dowód, iż bank w istocie uznaje powództwo o stwierdzenie nieważności umowy. Należy zaznaczyć, że zasadność tego typu wezwań nie znajduje oparcia w obowiązujących przepisach prawa, co wielokrotnie było już potwierdzane przez sądy powszechne, oddalające powództwa oparte o ww. twierdzenia banków. Ciężko więc zakładać, iż banki rzeczywiście oczekują, że ktokolwiek przeleje dobrowolnie na ich rzecz żądane kwoty. Można więc przypuszczać, że celem tego typu działań jest jedynie zniechęcenie części mniej świadomych frankowiczów, do wycofania się ze sporów lub w ogóle niewnoszenia pozwów.
Kwestionowanie wyroków
Skoro bankom nie udaje się już wygrywać sporów sądowych, to nie pozostaje nic innego, jak ich kwestionowanie. Obecna sytuacja polityczna dostarcza bankom wiele argumentów do tego, aby zasiać ziarno niepewności wśród frankowiczów. Niezależnie jednak od sporów politycznych, można przypuszczać, że wyroki wydawane przez obecnych sędziów nie zostaną „masowo” unieważniane czy uchylane. Konsekwencje tego typu działań byłyby zbyt poważne zważywszy na skalę takiego działania. Jest to jednak bardziej lub mniej skuteczne narzędzie w rękach banków do wzbudzania niepewności u frankowiczów.
Podsumowując powyższe rozważania można stwierdzić, że działania podejmowane przez banki nie zawsze znajdują oparcie w obowiązujących przepisach prawa, a często służą jedynie – mniej lub bardziej udolnie – przeciwdziałaniu masowemu kierowaniu spraw frankowych do sądów. Warto więc z dystansem podchodzić do tego typu informacji pojawiających się w mediach, na bieżąco śledzić aktualne orzecznictwo sądowe, zaś przy podejmowaniu dalszych decyzji najlepiej kierować się zdrowym rozsądkiem oraz skorzystać z usług radcy prawnego lub adwokata, który przedstawi możliwe rozwiązania oraz związane z nimi wady i zalety.
Niniejszy wpis ma charakter jedynie informacyjny i nie stanowi porady prawnej.